Do domowych wypieków zazwyczaj zaopatrujemy się w foremki do pierników w sklepach. Czasem można trafić na naprawdę ładne i oryginalne, jednak niestety częściej kształty są typowe i bez gustu.
Wydawałoby się, że pozostaje ponarzekać i „polować” na ciekawe wykrojniki, lub szukać ich np. na targach staroci. Oczywiście taka metoda też jest skuteczna, ale jest też jeszcze inny sposób na „wyładnienie” foremki. Co prawda trzeba upiec przy tym trochę pierników, ale przecież pierniczki, nawet jeśli nie najpiękniejsze – wcale się nie zmarnują.
Ten sposób to własnoręczne nagięcie metalowej taśmy tak, by uzyskać kształt bardziej estetyczny. Blacha do takich foremek jest zazwyczaj cienka i poddaje się zdecydowanym dłoniom. Oczywiście trzeba to robić z wyczuciem, by jej nie zniszczyć i stopniowo sprawdzać efekt wycinając przy jej pomocy pierniki.
Sami dostaliśmy taką foremkę o nieciekawym kształcie:
Choć na tym zdjęciu wygląda całkiem nieźle, jednak nam wydawała się bez polotu. Przysadzista, krępa, z pieńkiem jak kołek. Postanowiliśmy nad nią popracować.
Nie wiedzieliśmy co chcemy osiągnąć. wiedzieliśmy tylko jedno:
Takiej jej nie chcemy!
Oto co wyszło po pierwszym podejściu i zdeformowaniu pierwotnego kształtu:
O! Ta zmiana mi się podoba, idzie w dobrym kierunku.
Piernik zdecydowanie ładniejszy od pierwowzoru, widać jak się chce, to można, nawet jeśli rant złapany jest w połowie blaszka uniemożliwiającą odkształcanie.
Wyginam dalej.
Patrzę, tak i siak, koniec końców i tak trzeba ten piernik wyciąć i upiec. Dopiero wtedy można ponad wszelką wątpliwość zobaczyć co wyszło.
Oto efekt końcowy:
Warto było poświęcić ten czas na eksperymenty. Czyż nie jest urocza?
Aż się nie chce wierzyć, że ktoś widzi tę samą choinkę w tak różny sposób.
No cóż, wiadomo, że jednym ludziom podoba się to, innym tamto.
My lubimy piękne pierniki.
A teraz zobaczcie porównanie oryginalnej i tej, po przerobieniu.